Obecnie polsko-ukraińską granicę tylko w jednym przejściu granicznym można przekraczać pieszo i rowerem: w Medyce. To ewenement na skalę światową, gdyż co do zasady nie zdarza się, by na przejściach granicznych stosować przywileje dla samochodów przy równoczesnym zakazie przekraczania granicy pieszo i rowerem. Jeśli już, to stosowane są odwrotne rozwiązania: otwiera się przejścia graniczne wyłącznie pieszo-rowerowe, turystyczne, z zakazem ruchu samochodowego, co ma sprzyjać ograniczeniu nadmiernej motoryzacji i związanych z tym zagrożeń ekologicznych.
Dla przykładu, nikt nie zabraniał ruchu pieszego i rowerowego na dawnej granicy polsko-niemieckiej, polsko-czeskiej, polsko-słowackiej czy słowacko-austriackiej w czasie przed poszerzeniem UE, gdy jeszcze istniały tam kontrole graniczne. Takich obostrzeń nie ma także na granicy amerykańsko-kanadyjskiej czy na granicach stanowiących obecnie fragment zewnętrznej granicy UE: chorwacko-serbskiej czy słowacko-ukraińskiej. Sami bardzo dobrze pamiętamy, jak dogodnie podróżowało się przed 2004 rokiem na Słowację: wystarczyło dojechać polskim autobusem z Zakopanego do Łysej Polany, granicę szybko i sprawnie przekroczyć pieszo i po stronie słowackiej wsiąść w słowacki autobus do Popradu, skąd można już było jechać choćby i do Bratysławy czy Koszyc. Analogicznie działało to (i nadal działa) przy podróżach do Pragi: należy dojechać autobusem do Cieszyna, przejść spacerem na czeską stronę i na dworcu w Czeskim Cieszynie wsiąść w miejscowy pociąg do Pragi - nie przepłacając dzięki temu za bilet na drogi międzynarodowy pociąg.
W podobny sposób chcą również podróżować do Polski i poznawać Unię Europejską młodzi Ukraińcy i Białorusini, a także Polacy jeżdżący w tamte strony. Niestety, jest to możliwe tylko w Medyce. Na pozostałych przejściach drogowych ruch pieszy i rowerowy jest zakazany, bo nie ma tam wymaganej prawem infrastruktury - osobnego pasa odpraw dla pieszych i rowerzystów.
O stworzenie takiej infrastruktury od kilkunastu miesięcy walczą aktywiści kampanii społecznej "Piesze przejścia graniczne". To nie są duże koszty, a oznaczają ogromne ułatwienia dla podróżnych. To szczególnie istotne właśnie teraz, po zwycięstwie Euromajdanu, kiedy Ukraina mimo wojny i trudności chce się integrować z Europą. Naszym moralnym obowiązkiem jest wesprzeć ukraińskich sąsiadów również w ten sposób - poprzez uczynienie naszej granicy przyjaźniejszą dla podróżnych, w tym również otwartą dla pieszych i rowerzystów.
Z postulatami kampanii społecznej "Piesze przejścia graniczne" w pełni zgadza się polskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ale diabeł tkwi w szczegółach. Rządowy zespół ds. granicy podjął uchwałę, w której wyraził poparcie wobec otwarcia korytarzy dla odpraw pieszych i rowerzystów w istniejących drogowych przejściach granicznych. Niestety, MSW nie przewidział na ten cel środków w budżecie, natomiast zgodził się na to, by potrzebne inwestycje zrealizowano ze środków samorządów Województwa Lubelskiego, Podkarpackiego i Podlaskiego.
O tych wszystkich sprawach mało kto jednak wie, gdyż MSW nie informuje opinii publicznej o pracach rządowego zespołu ds. granicy, nie powiadomiono też samorządów o tym, iż mogą one same sfinansować potrzebne inwestycje. Dlatego działania kampanii społecznej "Piesze przejścia graniczne" są nadal potrzebne i aktualne.
Aktywiści walczący o piesze przejścia zwracają się do organizacji pozarządowych, mediów, przedstawicieli ruchów miejskich i środowisk walczących o zrównoważony transport o wsparcie informacyjne. Wszystkie informacje o pieszych przejściach są na bieżąco umieszczane na facebookowej stronie kampanii pod adresem www.facebook.com/turystycznagranica.
Zarówno w trakcie poprzednich działań organizatorów kampanii, jak i przy okazji tych realizowanych w ostatnim czasie Elżbieta Łukacijewska, Poseł do Parlamentu Europejskiego skierowała swoje interwencje do Sekretarza Stanu w Ministerstwie Spraw Wenętrznych - Pana Piotra Stachańczyka oraz Wojewody Podkarpackiego - Pani Małgorzaty Chomycz-Śmiegielskiej. Z treścia powyższych interwencji można zapoznać się poniżej: